Wydawało nam się że pierwszy milion trzeba ukraść, jednak podróże kształcą i wyjazd do Indonezji obalił tą hipotezę, wystarczy wypłacić kilka milionów (kilkaset złotych) z bankomatu i już jesteśmy miejscowymi milionerami.
Jakarta bez miejscowego Bintanga jest jak podróżowanie na piechotę (w dzień!) po Dubaju - nie da rady :). Miasto jest gigantyczne, zatłoczone i pozbawione ciekawych zabytków.
W poszukiwaniu noclegu udajemy się do dzielnicy dla turystów z plecakiem czyli Jakan Jaksa. Po dotarciu do hotelu (oczywiscie 7* jak w al-Arab) i chwilą fascynacji nad połączeniem plytek, grzyba i nie w pełni zadaszonego korytarza (WTF!), przyszedl troche lepszy moment w postaci wspomnianego wyżej Bitanga...yeah!...lecz po chwili okazalo się ze smak nie przypomina w pelni znanego nam piwa.
W hotelach obowiazuja podstawowa zasada: "no alkohols and no prostitution", nie mieliśmy wyboru... :)
WAŻNE - PODRÓŻ KOLEJĄ:
Miejscowe pociągi mają trzy klasy: najdroższa 'Eksecutif', tańsza 'Bisnis' i najtańsza ekonomiczna 'Ekonomi'. Z dworca Gambir odjeżdżają jedynie pociągi najwyższej klasy, biletów póki co nie da się zarezerwować przez internet, a ceny w tej samej klasie na tym samym dystansie potrafią się znacznie różnić.
PRZYKŁADOWE CENY:
290tyś IDR - wiza
30tyś IDR - autobus z lotniska do stacji kolejowej Gambir (niedaleko National Monument)
30tyś IDR - taxi do hotelu
40tyś IDR/os (80tyś IDR/pokój) - hotel koło ulicy Il Jaksa - bardzo obskurny stąd cena adekwatna :)
20tyś IDR - taxi na dworzec Gambir
350tyś IDR - bilet do Jogyakarty (8:00 rano, pociąg eksecutif).
Kurs rupii indonezyjskiej 4000IDR = 1PLN